środa, 20 sierpnia 2014

Rajskie krainy wikingów

Każdy lud ma swoje raje i wikingowie nie byli wyjątkiem. O Walhalli, czyli zarządzanej przez Odyna Halli Poległych Bohaterów, słyszał niemal każdy. Szereg skandynawskich bóstw także miało swoje pozaświatowe siedziby, do których mogli trafić „grzeczni” wikingowie. Nordyccy rozbójnicy znali również rajskie krainy, do których można było zawędrować, albo do nich dopłynąć. Nie różnili się tym od swoich południowych kolegów, rozpowiadających historie o ziemskim Edenie i Wyspach Szczęśliwych oraz od Irlandczyków, którzy marzyli o wyspach uciech wszelakich.

Zachodnim rajem wikingów była Winlandia. Ale zaraz, zaraz. Przecież badania archeologiczne w L’Anse aux Meadows potwierdziły, że Skandynawowie rzeczywiście dotarli do Ameryki Północnej niemal pięćset lat przed Kolumbem! To prawda, ale w skandynawskiej tradycji zachował się również obraz Winlandii jako wikińskiej ziemi obiecanej, krainy gdzie rośnie samosiewne zboże i winorośl, rzeki obfitują w ogromne łososie, rosa jest słodka niczym miód, a w zimie nie ma śniegu ani mrozu. Brzmi całkiem podobnie do irlandzkich opowieści o Wyspie Świętego Brendana.


Zdj. Średniowieczna (z ok. 1300 r.) mapa świata z Ebstorf, na której przedstawiono ziemski Raj. 

Wikingowie na wschodzie nie byli gorsi w fantazjowaniu. Im z kolei marzyły się legendarne bizantyjskie i arabskie bogactwa. Szczególnie urzeczeni byli opowieściami o Indiach, choć nie koniecznie mieli na myśli ten sam region, co my. Indialandem nazywali bowiem każdą egzotyczną krainę na wschód od Morza Kaspijskiego. W tradycji skandynawskiej Indie stały się nie tylko krajem rajskim, ale i bajkowym, który obfitował w bogactwa, czarowników, potwory, i … latające dywany. Z Indiami wiązano też dwie pozaświatowe krainy, które w źródłach są znane jako Glæsisvellir i Ódáinsakr. To właśnie w nich toczy się akcja „Skalda. Kowala słów”.

Tym, którzy zechcieliby szukać Glaesiru (forma uproszczona na potrzeby powieści) i Odainsaku na mapach średniowiecznej Europy, podpowiem: nie warto. Próbowali już liczni badacze – niektórzy wskazywali na Indie lub ich okolice, inni na region na wschód od Uralu. Same nazwy tych krain wskazują jednak na ich pozaświatowy, niekoniecznie rzeczywisty charakter. Glaesir według różnych hipotez to Kraina Bursztynu lub Kraina Radości, z kolei Odainsak to Ziemia Nieumarłych, gdzie ludzie nie znają śmierci. To nastręcza geografom problemów, choć wskazówką może być wzmianka o bursztynie. Ten był bowiem cennym towarem eksportowanym przez Słowian i wikingów do krain arabskich, głównie z wykorzystaniem ówczesnych „autostrad” czyli dwóch wielkich rzek: Wołgi i Dniepru. Wiemy też, że wschodni Waregowie w znacznej mierze kontrolowali ten handel, zakładając liczne faktorie handlowe wzdłuż ruskich rzek. Tym tropem poszedłem i ja. W świecie Ainara Skalda, Glaesir i Odainsak to dwa zwaśnione ze sobą państwa, leżące w regionie środkowej Wołgi i Kamy. To bogate ośrodki gdzie skandynawska kultura miesza się z wpływami ugrofińskimi, słowiańskimi i tureckimi, a o władzę walczą ze sobą ekscentryczni kaganowie. Głównym grodem Glaesiru jest Dyragard, czyli Zwierzęcy Gród, a stolicą Odainsaku jest tajemniczy Treborg – „Drzewny Gród”.

Zapraszam w odwiedziny.





Zdjęcie: Średniowieczna (z ok. 1300 r.) mapa świata z Ebstorf, na której przedstawiono ziemski Raj.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz