sobota, 19 grudnia 2015

Wikingowie w Ameryce

Gdy na kontynentalnej Europie ludzie rozprawiali o rychłym końcu świata, który nadejść miał w roku 1000, wikingowie z Grenlandii ekscytowali się wieścią o odkryciu nowego lądu. Kraina niegdyś zaobserwowana przez Bjarniego Herjolfssona i zbadana przez Leifa Szczęściarza, nęciła swoim bogactwem, więc "zaczęto teraz dużo mówić o tym, że ludzie powinni poszukać tego kraju, który odkrył Leif" (Saga o Grenlandczykach). Poprzedni odkrywcy do Ameryki tylko przybyli i ją zobaczyli, tym razem wikingowie zapragnęli ją zdobyć.


Popłyń z nami na Grenlandię, mówili. To ląd pełen zieleni, niezamieszkany i tylko czeka na śmiałków, którzy go skolonizują i wezmą w posiadanie tyle ziemi, ile zapragną. Rzeczywistość okazała się nie tak różowa, jak obiecywano. Skandynawowie, którzy posłuchali zachęt Eryka Rudego i osiedlili się na Grenlandii, zetknęli się z surowymi warunkami życia, ale przetrwali i zagospodarowali nową ojczyznę. Ta okazała się zresztą bogata, choć nie w urodzajną ziemię, czy lasy, ale przede wszystkim w łowiska i duże stada wielorybów występujących w okolicznych wodach. Dwa skandynawskie osiedla na Grenlandii (wschodnie i zachodnie) liczyły na początku XI wieku od 300 do 500 mieszkańców, wśród których było przynajmniej kilkudziesięciu młodych mężczyzn gotowych opuścić ojcowiznę, by szukać szczęścia i bogactwa w dostatniejszej i cieplejszej Winlandii. Leżąca w Ameryce kraina nie była przecież tak daleko - znajdowała się o wiele bliżej niż ojczysta Skandynawia, a każdy, kto z niej wracał, przywoził ze sobą skarby warte fortunę...

Więcej na: wp.pl

wtorek, 4 sierpnia 2015

Recenzje Skalda. Kowala słów tom 2

Upał, lenistwo, zimne piwko. I dobra książka do poczytania...

Przez miesiąc od premiery nowego Skalda ukazało się mnóstwo recenzji. Dobrych recenzji, co najważniejsze :) Dziękuję wszystkim, którzy zechcieli przeczytać moją książkę i jeszcze przezwyciężyli wakacyjne lenistwo, by napisać kilka słów o nowym Skaldzie.

Na portalu Dużeka.pl twierdzą, iż: “Powieść w pełni utrzymuje wysoki poziom poprzedniczki, akcja mknie do przodu, aż do zaskakującego zakończenia. […] Wszystkim fanom wikińskich opowieści gorąco polecam cykl o Skaldzie, zwłaszcza jeżeli macie już przesyt ugrzecznionych głównych bohaterów i nie macie nic przeciwko lekko zdradzieckim i mocno narcystycznym szelmowskim szubrawcom.“

Jarek Nelkowski poleca: "Ciekawy pomysł, sprawna realizacja, nieźle scharakteryzowane postacie bohaterów głównych i pobocznych, oraz spora doza nieprzewidywalności zdarzeń, powoduje iż powieść naprawdę bardzo dobrze się czyta”

Na granicach Damian Kopeć w żartobliwym tonie pisze: “To nie jest proza dla zwykłych śmiertelników, dla spokojnych wielbicieli historii. Raczej coś dla nowych humanistów zafascynowanych wojną, walką, zabijaniem. Dla wielbicieli niosących oświecenie Wikingów, Tatarów i innych walczących z przeludnieniem Ziemi ludów. Także dla tych, lubiących mniej znaną i potraktowaną bez zbędnych naukowych rygorów historię Europy.”

Według recenzenta Enklawa Network: “Drugi tom Kowala słów to naprawdę udana, kompletna książka. Ma wszystko to, czego można oczekiwać po kontynuacji, ale jednocześnie potrafi też dostarczyć nowych wrażeń.”

Don Szabla na łamach naszych recenzji przekonuje niezdecydowanych: "Kowal słów to porcja bardzo dobrej fantastyki. Każdy miłośnik tego gatunku, który sięgnie po książkę Łukasza Malinowskiego, otrzyma solidną dawkę emocji, ciekawą historię i dozę czarnego humoru, który jest dewizą tej serii. Czy warto poznać Ainara Skalda, pieśniarza o ciętym języku i barwnych strofach? Oczywiście, że tak. W moim rankingu Ainar zajmuje jedno z czołowych miejsc w fantastyce. Pozostaje tylko czekać na kolejną część. Polecam i szczerze zachęcam do sięgnięcia w głąb tej serii."

Nowy Skald dotarł również do redakcji Nowej Fantastyki, a Rafał Śliwiak napisał: “Porządna saga zaczyna się pieśnią, a kończy ucztą […] Proza Malinowskiego jest inteligentna i dowcipna. I już samo to by wystarczyło do czerpania satysfakcji z lektury. Jednak pisarz nie poprzestaje na frywolnej zabawie słowem. Wikła bohaterów w skomplikowaną intrygę, karze im dokonywać trudnych wyborów i wciąż walczyć o przeżycie. Opisy tej walki zaskakują dynamiką, pomysłowością i dramatyzmem, tonowanym jednak lekkością stylu. Dzięki doskonałemu przygotowaniu merytorycznemu autora, w pełni wiarygodnie prezentuje się bliski realiom X wieku świat powieści, z jego mitami, obyczajami, życiem codziennym. Uwzględniając to wszystko, nie będzie przesadą stwierdzenie, że książki Malinowskiego mogą z powodzeniem konkurować z najciekawszymi dokonaniami czołowych polskich pisarzy fantasy.”

A na koniec zamieszczam jeszcze skany recenzji obu Skaldów, jakie ukazały się na łamach Nowej Fantastyki.


Skald. Kowal słów, tom 2

Autor zapomniał. Zapomniał poinformować, że już od ponad miesiąca w sprzedaży dostępna jest jego nowa powieść "Skald. Kowal słów, tom 2". Książka jest również dostępna w ebooku. Zachęcam do czytania i do świętowania...


wtorek, 14 kwietnia 2015

Premiera "Skalda. Kowla słów, tom 2"

Dziś news, na który czekali wszyscy sympatycy Skalda. Wydawnictwo zapowiedziało premierę najnowszego tomu na 13 maja! Trzymajcie kciuki, by tym razem nie było żadnych opóźnień Emotikon wink
A oto krótka, okładkowa zapowiedź tego, czego możecie się spodziewać po finale "Kowala słów":

"Narzeczona dostarczona, zadanie wykonane, nagrody brak. Ainar Skald czuje się oszukany i planuje na kaganie Tirusie Wielkim pomstę, o jakiej krążyć będą pieśni. Na myślenie ma dużo czasu, ponieważ siedzi w więzieniu. Swoją obecnością ma uświetnić dzień zaślubin Tirusa Wielkiego z Ingigerdą Złotowłosą, szkoda tylko, że wystąpi jako główny bohater uroczystej egzekucji. Tymczasem do Dyragardu zmierzają Ali Czarny Berserk i Haukrhedin, którzy chcą po swojemu rozmówić się z wiarołomnym poetą. Zaś władcy Glaesiru oraz Odainsaku rozsyłają wici i gromadzą wojska. Czas rozpocząć wojnę."


poniedziałek, 23 marca 2015

Mity historii: Duży Wiking czy mały wiking?

Dzisiejszy mit dotyczy nie tylko historii, ale i języka polskiego. Ten, jak mawiają, „być trudny język” i nawet badaczom oraz pisarzom stwarza wiele problemów. I tak na przykład w polskiej skandynawistyce do dziś nierozstrzygnięty jest spór, czy słowo „(W)wikingowie” powinniśmy pisać z dużej, czy z małej litery? Spór ten jeszcze postaram się zaognić. Albo ugasić. A najpewniej jedno i drugie.

Zacznijmy klasycznie: od początku. Chronologia to przecież podstawa nauk historycznych. Słowo Wiking stało się w Polsce popularne w XIX wieku, wraz ze wzrostem zainteresowania średniowieczną Skandynawią. Wtedy to wprowadzono pisownię słowa „Wikingowie” z dużej litery, na co wpływ miały obce języki (angielski, niemiecki czy francuski) i ogólnoeuropejskie przeświadczenie, że pojęcie to oznacza przedstawiciela skandynawskiej kultury żyjącego w okresie Wikingów (793-1066). Wszystko było więc tutaj jasne i zgodne z wymogami języka polskiego. Utrwalmy to sobie przez powtórzenie: Wiking to ogólna nazwa mieszkańca Skandynawii w IX, X i XI wieku i z tej racji jest „godzien”, by pisać go z dużej litery. Reguły są bowiem jasne – z dużej litery piszemy nazwy mieszkańców krajów i części świata (np. Skandynawowie). Gdzie więc problem?

Problem pojawił się, gdy w drugiej połowie XX wieku naukowcy baczniej przyjrzeli się etymologii słowa „Wiking”. Słusznie wskazano wtedy, że w języku staroskandynawskim (zwanym też staronordyckim lub staroislandzkim) słowo víkingr oznaczało morskiego pirata i związane było z wyrażeniem fara í víking, co znaczyło „udać się na wiking/wyprawę łupieską”. Naukowcy uznali więc, że wiking to nazwa zawodu, a przynajmniej hobby, i pozbawili go prawa do podpisywania się z dużej litery. Duży Wiking stał się małym wikingiem. W zasadzie tu też jest wszystko jasne. Skandynawski wiking to pirat i tak jak plugawy pirat z małej litery winien być pisany. Ale jednak ta argumentacja wszystkich nie przekonała. Duży wpływ miała na to długoletnia tradycja językowa i niechęć Polaków do zmian w pisowni, ale to tylko jedna strona medalu. Prawdziwy dylemat rodzi się bowiem wtedy, gdy przyjrzymy się, jak w dzisiejszych tekstach używa się słowa (W)wiking.

Gdy historyk pisze o kulturze Wikingów, to ma na myśli sposób wysławiania się morskich łupieżców, czy może jednak sztukę oraz poezję mieszkańców Skandynawii? Gdy mówimy o religii Wikingów, to chodzi nam o morskie przesądy piratów, czy jednak o zespół wierzeń ludzi zamieszkujących Północną Europę i połączonych wspólną kulturą i językiem? A co z ubiorem, kuchnią, prawem i mentalnością Wikingów? Te zagadnienia odnoszą się tylko do wąskiej grupki mężczyzn pływających po morzach w przyciasnych łódkach, czy może dotyczą też kobiet, dzieci, starców, rzemieślników i kupców? We wszystkich tych przypadkach, zgodnie z zasadami języka polskiego, „Wikingów” powinniśmy pisać z dużej litery. Co więc z małą literą? Jej winniśmy używać odnośnie wikingów wyprawiających się na „wikingi”, przy czym można już mieć wątpliwości, czy w taki sposób (jako zwykłych piratów) można określać wielkie armie z władcami na czele, które pustoszyły chociażby Anglię. Może więc powinniśmy w ogóle zrezygnować z używania słowa Wiking w znaczeniu ogólnym i pisać po prostu Duńczyk, Norweg, Szwed czy mieszkaniec średniowiecznej Skandynawii? Tak byłoby najwłaściwiej, ale nie ma się co łudzić, iż uda się wyrugować popularne znaczenie pojęcia „Wiking”. Bo po prostu jest ono wygodne, nawet dla historyków. Jak bowiem zgrabnie nazwać przedstawicieli kultury skandynawskiej z X wieku, którzy mieszkali w Irlandii, Anglii, Norwegii, Rusi, Grenlandii, Szwecji, Normandii i Danii? No przecież, że Wikingami!



W chaosie ten nasz wiking żył, grabiąc i łupiąc Europę, i na chaos w nazewnictwie jest skazany po dziś dzień. Historyk czy pisarz musi jednak próbować to uporządkować, gdyż nie do przyjęcia jest, by w jednej publikacji używać różnej pisowni tego samego słowa. Czytelnik pogubiłby się przecież i uznał autora za grafomana, co to się mądrzy, a sam nie wie, jak się pisze „W(w)iking”. Ja do dziś nie jestem pewny. W moim prywatnym przekonaniu bardziej właściwa jest pisownia Wikinga z dużej litery, bo choć kłóci się ona z pierwotnym znaczeniem słowa víkingr, to jednak jest zgodna z długoletnią tradycją języka polskiego i ma swoje uzasadnienie we współczesnym używaniu tego pojęcia. Z drugiej strony nie mam wielkich nadziei, że wiking znów stanie się Wikingiem, ponieważ to mały pirat stał się ostatnio popularniejszy, zwłaszcza w środowisku akademickim. I sam najczęściej piszę „wikinga” z małej litery, bo nie widzę sensu rozdzierać za niego szaty.

Pierwszy to mit opisywany na tym blogu, który nie zakończy się wyjaśnieniem ani sensowną konkluzją. Obie formy słowa W(w)iking mają swoje uzasadnienie i właściwie każdy może sobie wybrać, którą woli. Nie będzie w tym większego błędu. Dla dobra językowej unifikacji proponuję jednak pisać tego kłopotliwego korsarza z małej litery. W końcu postmodernistyczny językowy wygibas „W(w)iking” również jest nie do przyjęcia.



czwartek, 19 marca 2015

Skald inspiruje?!

Z okazji premiery audiobooka “Skald. Karmiciel kruków” wspólnie z fundacją Patrimonium Europae ogłaszam konkurs!

Tym razem trzeba się będzie wykazać kreatywnością. A oto co należy zrobić:

1.) Stwórz i wyślij mi swoją pracę twórczą nawiązującą do cyklu “Skald”. Może to być rysunek (np. bohatera), zdjęcie (np. mojej powieści w ciekawym miejscu), utwór poetycki, prozatorski lub marketingowy (np. reklamę “dlaczego warto czytać Skalda”). Swoje dzieła można zamieszczać w komentarzach na moim facebookowym profilu autorskim lub przesłać mi na facebookową skrzynkę.

2.) Polubić na facebooku profil autorski Łukasza Malinowskiego.

3.) Udostępnić informację o konkursie na swojej facebookowej tablicy.



Do wygrania cenne nagrody.

Miejsce 1: Zestaw książek z cyklu Skald (“Karmiciel kruków”, “Kowal słów t. 1”), audiobook “Skald. Karmiciel kruków”, książka J. Grajnerta “Wikingi z Wolina”.

Miejsce 2: Audiobook “Skald. Karmiciel kruków”, książka J. Grajnerta “Wikingi z Wolina”.

Miejsce 3: Audiobook “Skald. Karmiciel kruków”.


Konkurs trwa trzy tygodnie - do 10 kwietnia (godz. 24.00).




piątek, 13 marca 2015

W księgarniach jest już dostępny audiobook “Skald.Karmiciel kruków”. Czyta niezastąpiony Roch Siemianowski.

Płytę z książką można nabywać między innymi w empiku, ale polecam zapoznanie się z ofertą mojej ulubionej księgarni bonito.pl gdzie zwykle mają najtaniej:)

Zapraszam do słuchania :)


środa, 7 stycznia 2015

Wilki wojny



Najnowszy numer Focus Historia ekstra w całości został poświęcony wikingom. W środku znajdziecie aż siedem moich artykułów!





Spis treści:

  • 300 lat grozy
  • Jak zdobywano dziki zachód... i całą resztę
  • Jak wyglądał trening wojowników
  • Smoki na wodzie
  • Ameryka wikingów
  • Wilki wojny
  • Władcy muchomorza
  • SMS-y wikingów
  • Egzekucje na cześć boga
  • Normańska dynastia Piastów
  • Nordycki think-tank Mieszka I
  • Polskie ślady skandynawskich wojowników
  • O dwóch braciach, którzy braćmi nie byli
  • Walkirie, królowe i zdobywczynie Ameryki
  • Strofy dla krwawego topora
  • Zdobywca Anglii, wnuk Piasta
  • Francuski książę, wikińska krew
  • Tak się bawi wiking!
  • Na pastwisku, przy ognisku
  • Magiczny świat wikingów
  • Nic o nich bez nas
  • Wszystkie zastosowania wikinga
Więcej na: